Czym chleb rzemieślniczy różni się od tego z sieciówki? [FOTO]

  • Czym chleb rzemieślniczy różni się od tego z sieciówki?  [FOTO]
  • Czym chleb rzemieślniczy różni się od tego z sieciówki?  [FOTO]
  • Czym chleb rzemieślniczy różni się od tego z sieciówki?  [FOTO]

Inflacja pędzi jak szalona, ceny produktów i energii rosną, a wszyscy zaczynamy szukać oszczędności w naszym budżecie. O tym, czemu jednak nie warto rezygnować z dobrego chleba porozmawialiśmy z pomysłodawczyniami piekarni rzemieślniczej “Ciepłe Bułeczki”.
- Piekarnia rzemieślnicza to nowość w naszym mieście. Czym różni się odpozostałych?

R E K L A M A


Piekarnia rzemieślnicza, to przede wszystkim naturalne sposoby wytwarzania chleba, bułek, drożdżówek czy ciast. U nas się nie produkuje, u nas się piecze. Zamiast korzystać z nowinek technologicznych i chemicznych ostatnich lat, stawiamy na tysiące lat
doświadczenia piekarzy i cukierników z całego świata. I to działa.

- Czyli?
Przede wszystkim nasze najbardziej znane chleby pszenne typu Vermont czy blaszkowe Żytniaki to chleby w pełni zakwasowe. Sami prowadzimy skomplikowane i czasochłonne zakwasy i kwasy. To dzięki nim chleby rosną, nabierają smaku i wyrazistości. Skład naszych chlebów to mąka, woda, zakwas, sól. I już. W chlebach z sieciówek mamy najczęściej do czynienia z drożdżami i niewielką domieszką zakwasu przemysłowego,często sproszkowanego. W wielu wypadkach jest go tylko tyle, żeby dało się pochwalić, że
w chlebie jest zakwas.

- To ciekawe. Czyli jest to rodzaj chwytu marketingowego?
Nie nam oceniać, ale dożyliśmy czasów, kiedy na etykiecie producent musi się chwalić, że dodał zakwasu do chleba. Kiedyś to było normalne. Teraz konsumenci coraz częściej są świadomi, szukają dobrych produktów. I niestety bywa, że są wprowadzani w błąd. Myślą że kupują chleb “na zakwasie” a jest to “chleb z dodatkiem zakwasu”. To tak jak z wędlinami - “z mięsa” a “z mięsem” to kolosalna różnica, zarówno smakowo, jak i zdrowotnie.

- Co w takim razie daje chleb “na zakwasie”, czego nie dostaniemy od “chleba z zakwasem”?
Z walorów, które można dostrzec na pierwszy i drugi rzut oka - naturalnie chrupiąca skórka, sprężysty miękisz, dłuższa świeżość, przyjemna kwasowość. Taki chleb odpowiednio przechowywany nie pleśnieje. Ale najważniejsze jest to, czego niewidać.

- Wpływ na zdrowie?
Właśnie. Po pandemii wszyscy zwracamy uwagę na to, żeby nie załapać żadnych wirusów, czy bakterii, ale nadal za mało uważamy na to co jemy. A to długofalowo wpływa na nasze zdrowie. Chleb spożywamy przecież codziennie! Chleby zakwasowe potrzebują dwóch rzeczy. A właściwie trzech. Dobrej mąki, dobrego zakwasu. I czasu. W ten sposób można uzdrowić chleb tak, żeby mikroelementy, które w nim są i pierwiastki, lepiej się wchłaniały. Przemysłowy chleb na drożdżach ma sporo kwasu fitowego, który naturalnie wystepuje w ziarnach. Kwas fitowy łączy się z minerałami takimi jak żelazo, cynk, magnez, wapń i mangan. Tworzy z nimi
trwałe, nierozpuszczalne sole, które nazywają się fitynianami. To utrudnia przyswajanie mikroelementów i może doprowadzić do niedoborów np. żelaza i cynku, a także problemów trawiennych u osób, których dieta opiera się głównie na zbożach i roślinach strączkowych. Ponadto, kwas fitowy blokuje enzymy niezbędne do trawienia białek (np. glutenu) i skrobi. Zakwas go dezaktywuje i pozwala nam wykorzystać wartości odżywcze.

- Wszystko to zrozumiałe, ale takie pieczywo nie jest tanie. Jak to pogodzić z inflacją?
To czy coś jest drogie czy tanie to kwestia umowna. W naszej piekarni, która produkuje w tej chwili kilkadziesiąt do 100 bochenków chleba dziennie pracuje przy jego wypieku 3 osoby. Naturalnych, tradycyjnych metod wytwarzania pieczywa nie da się przełożyć na zakład produkcyjny, w którym w wielkich kadziach miesza się odrazu tysiące bochenków chleba. A taką kadź obsługuje jedna osoba. I tak nasz narzut na bochenku potrafi być mniejszy niż w dużym zakładzie produkcyjnym. Jednak to co najważniejsze to to, że dobry chleb na codzień to po prostu inwestycja w swoje zdrowie. Co z tego, że zaoszczędzimy na chlebie kilkadziesiąt złotych miesięcznie, jeśli za chwilę będziemy musieli biec do apteki i tam zostawimy te pieniądze.

- Lepiej zapobiegać niż leczyć?
Zawsze. Szczególnie jeśli mówimy o małych dzieciach, dopiero zaczynających przygodę ze stałym pożywieniem. Dajmy takiemu dziecku prawdziwą chałkę, chleb, bułkę. Po pierwsze pozna i oswoi się na naturalnymi smakami, a po drugie - nie obciążymy jego układu pokarmowego zbędną chemią i pozwolimy przyswoić mikroelementy ze świeżo mielonej mąki. Bardzo wzruszają nas też słowa starszych osób na rencie czy emeryturze, które kupując u nas pieczywo mówią, że wolą zjeść cieńszą kromkę, ale prawdziwą.

- Życzymy więc powodzenia i dziękujemy za piękny i zdrowy bochenek.
Smacznego i na zdrowie!